O samej otoczce aplikacji moglbym stworzyc przydlugi wstep - ale po co? Celem tego postu jest obalenie mitow co aplikacja robi, a czego nie robi. Bo przeciez od kwantowosci, przeszlismy nawet do tematyki porywania ludzi na handel. Przynajmniej niesmiesznie...
Pierwsza przygoda, wsiadam na rower. Perymetr 3k metrow.
Ok, jest krypnie. Centralnie kogos posesja, dookola domy, samochody. I taki krypny barak. 100% pewnosci ze nic w tej appce nie jest przypadkowe ;)
Z pozycji google earth - ciemny obiekt z brakiem ksztaltu.
Przygoda druga - stara cegielnia, kaluze, bloto
Chinczyki, jak nic. W centrum lezal ten piekny swiecacy na czerwono obiekt, gratulacje dla satelitow!
Z pozycji google earth - ewidentnie celownik na krzakogorke, lub wielkie mokradlo.
Przygoda numer trzy - znowu osiedle.
Trzy wyjatkowo krypne baraki. Cos ta appka lubi czarne obiekty. Po drugiej stronie ulicy koparka, plac, puste budynki. Take do wyboru i koloru.
Obiekt czwarty - kompletnie nic.
Z obiektow - w oczy rzuca sie plachta niebieska, beczka i jakis budowany garaz. Tu z pomoca przychodzi google earth
Ewidetnie celownik nakierowany na beczke :) 100%
Piata przygoda - ptasi slup w polu
Kateogoria - attractor. No jakby nie patrzec xD. Dookola masa innych ciekawych obiektow - szopy, malutkie laski, zdecydowanie slub najnudniejszy.
Z google earth wszystko nabiera sendu.Ptaki pewnie pomogly rzucic ten krypny cien i mamy atrakcje turystyczna ;) dzieki ptaki!
Ostatnia szosta przygoda - sterta drewna