21 października 2007

Strasznie dużo rzeczy na głowie. Drugi dzień przesiedziany z gitarą przy kompie.
Dziennie spędzam około 8/10 godzin przed monitorem, grając, analizując, słuchając, wycinając, wklejając, waląc głową w blat.
Gdybym chociaż był stworzony do dobrej zabawy w barze i obgadywania wszystkich dookoła, czerpania radości z własnych ograniczeń, ideologicznych usprawiedliwień..
Gdybym chociaż kierował się w życiu jedynie dobrą zabawą i rządzą pieniądza.
Niestety, każda minuta obecnie odczuwana jest przeze mnie jako czas spędzony na ciężkiej pracy. Mój umysł nie ma odpoczynku. O ile sport jest pewnym sposobem zluzowania emocji, sam w sobie jest destrukcyjny, skoro cały czas próbuję sobie udowodnić, że potrafię zrobić coś jeszcze lepiej lub po prostu nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Moje relacje z osobami są bardzo zimne, włączając w to moje studia, stałem się strasznie "merytoryczny" spłukując sferę emocji totalnie, chyba, że zachowuję się jak manipulator społeczny, czytaj "ale te pociągi się wleką, szlag mnie trafia". Nawet jeśli spędziłbym 200 godzin z najciekawszą osobą na świecie, mój umysłowy stosunek do drugiej osoby jest racjonalny aż do bólu.
Posiadam wykształcony pogląd o życiu, celu rozmowy, potrzebie rozmowy, celach innych ludzi. Moje ciało oczekuje, że zaspokoję potrzebę, której sam nie rozumiem, nie identyfikuję się z nią. Potrzebuję rozmawiać, choć nie czerpię z tego radości ani emocjonalnej ani merytorycznej. A jeśli takowa się pojawia, tym bardziej jest dołujący obraz samego siebie,uradowanego pajaca..
Jak można być zdrowym psychicznie, wierząc w ewolucję, wiedząc o ludzkich ułomnościach, rozumiejąc co kryje się pod gestami i słowami?
cdn za pare godzin ;)

Randonautica - obalamy mity cz. 1

O samej otoczce aplikacji moglbym stworzyc przydlugi wstep - ale po co? Celem tego postu jest obalenie mitow co aplikacja robi, a czego nie ...